18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (2) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:51
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 14:20
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 23:12

#3 rzesza

Przedstawiam historię jedynej jeszcze żyjącej osoby sprawdzającej, czy jedzenie Wielkiego Führera III Rzeszy nie jest zatrute. Urodzona w roku 1917 Margot Wölk (Woelk) przez 2,5 roku testowała każdy posiłek, jaki mu serwowano w Wilczym Szańcu.
Reportaż pochodzi z roku 2013, ale według wikipedii kobieta nadal żyje.




Krótki artykuł o bohaterce filmu:

ukryta treść

Słabowita, ale jeszcze sprawna umysłowo wdowa przeżyła wojnę prawdopodobnie jako jedyna z grupy kobiet, które z pierwszej ręki wiedziały, że Adolf Hitler jest wegetarianinem - przez 2,5 roku testowały każdy posiłek, jaki mu serwowano. Pani Woelk mieszka samotnie w Berlinie, gdzie urodziła się w 1917 r.
Ze względu na cierpienia fizyczne i psychiczne, jakich doznała, nigdy nie chciała rozmawiać o czasach wojennych. Przyjaciele namówili ją jednak, by opowiedziała niezwykłą historię swojej ewakuacji z Berlina do Gross Partsch w ówczesnych Prusach Wschodnich (dzisiejszy Parcz, wieś w województwie warmińsko-mazurskim), gdzie zamiast do bezpiecznego schronienia trafiła przed bramę kwatery głównej Adolfa Hitlera na froncie wschodnim, znanej jako Wilczy Szaniec.
Woelk, obywatelka III Rzeszy, w 1939 r. wyszła za mąż za swojego szefa z berlińskiego biura podatkowego. Jej mąż zaraz po ślubie trafił na front, z czasem uznano go za zaginionego.
W 1942 r., gdy jej mieszkanie zostało zbombardowane, teściowa zaproponowała, by pani Woelk zamieszkała z nią w domu na wsi.
- Major był nazistą, powiadomił SS, że tam jestem. Od razu po mnie przyjechali i zabrali do Wilczego Szańca. Esesmani zaprowadzili Woelk do budynku znajdującego się poza terenem kwatery, gdzie przebywało kilkanaście młodych kobiet.
- Powiedzieli mi, że mamy testować jedzenie dla Hitlera.
- Oczywiście, że się bałam. Gdyby ktoś próbował go zatruć, już by mnie tu nie było. Byłyśmy zmuszone to jeść, nie miałyśmy przecież wyjścia. Od 1941 r. Hitler spędził w Wilczym Szańcu 800 dni, aż do listopada 1944 r., kiedy to zmuszony był opuścić kwaterę ze względu na zbliżający się front. Do pracy meldowała się codziennie. Kiedy na stacji stał osobisty pociąg Führera, wiedziała, że tego dnia będzie testować jedzenie.
- Testowałyśmy jedzenie między godziną 11 a 12. Było nas 15. Dopiero gdy każda z nas skosztowała potraw, SS zawoziło jedzenie do kwatery Hitlera - mówi. Dzięki temu było pewne, że ewentualne objawy wystąpią nawet wówczas, gdyby trucizna miała działać z opóźnieniem.
- Samo wegetariańskie jedzenie, pyszne świeże warzywa, od szparagów po paprykę i groszek, do tego ryż i sałatki. Podawano całe danie na jednym talerzu, tak jak trafiało do niego. Mimo dokuczliwej obecności SS, posiłki były prawdziwym skarbem w czasach, gdy cała żywność była mocno racjonowana, a świeże warzywa i owoce oglądali tylko nieliczni.
- Jedzenie było pyszne, najlepsze warzywa i owoce. Nie podawano mięsa, nie przypominam sobie też, by były jakieś ryby. Napoje testowano gdzieś indziej, SS je zabierało, my nie musiałyśmy ich próbować.
Warunki pogorszyły się po nieudanym zamachu na Hitlera, przeprowadzonym w lipcu 1944 r. przez Clausa von Stauffenberga.
- Siedziałyśmy z żołnierzami w namiocie kilometr dalej i oglądałyśmy film, gdy nagle usłyszałyśmy wybuch - wspomina Woelk.
- Po tym wszystkim nie pozwolono mi już mieszkać z teściową. Zamknięto mnie w budynku szkoły i pozwalano odwiedzać teściową tylko w weekend, pod eskortą SS.
Gdy było pewne, że Rosjanie zajmą Wilczy Szaniec, zaprzyjaźniony żołnierz pomógł przerzucić Woelk z powrotem do Berlina.
- Żołnierz nazwiskiem La Grange powiedział, żebym się spakowała i uciekała. Wsadził mnie do pociągu Goebbelsa i tak udało mi się wyjechać. Uratował mi życie. Teściowa mówiła, że pozostałe dziewczyny zginęły zastrzelone przez Rosjan.
Po ucieczce z Wilczego Szańca jej życie zamieniło się w koszmar. Ponieważ oddaliła się ze służby, SS traktowało ją jak zbiega. O włos uniknęła aresztowania przez SS, ale wpadła w ręce Rosjan, gdy Armia Czerwona zajęła stolicę.
- Zamknęli mnie w jakimś mieszkaniu i przez 14 dni gwałcili - mówi.
- Potem już nie mogłam mieć dzieci.
Po wojnie wróciła do pracy w biurze podatkowym i ułożyła sobie życie jako wdowa.
- 27 marca 1946 r. usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi chudemu mężczyźnie w mundurze i z zabandażowaną głową - wspomina ze słabym uśmiechem w oczach.
- Zapytał: "Nie pamiętasz mnie?". To był mój mąż. Nie poznałam go. Zemdlałam.
Jej mąż Kurt jako jeniec wojenny był przetrzymywany przez Rosjan w Gdańsku. Żyli razem aż do jego śmieci w 1990 r.



http://pl.wikipedia.org/wiki/Margot_Woelk
http://en.wikipedia.org/wiki/Margot_W%C3%B6lk

źródło: TVN, Polska Times, wiki
Witam.
Poniżej przedstawiam osobiste pistolety wodzów Trzeciej Rzeszy i "Ojca Narodu"- Stalina.
Nie wrzucam tego do "dokumentalnych-historycznnych" bo jest to raczej ciekawostka, jak temat dokumentalny.

1. Adolf Hitler.


2.Hermann Göring.


3. Heinrich Himmler.

Jako ciekawostkę podaję linka do licytacji orginalnej spluwy Himmlera, cena była wysoka, ale na zdjęciach można dokładnie przyjżeć się fachowej robocie i grawerce.
http://www.rockislandauction.com/viewitem/aid/58/lid/1491

4. Józef Stalin
Najlepszy komentarz (84 piw)
Pater patriae • 2013-05-27, 17:36
Cytat:

Nie wrzucam tego do "dokumentalnych-historycznnych" bo jest to raczej ciekawostka, jak temat dokumentalny.



Nie wrzucasz, bo tam prawie nikt nie wchodzi. Dział, podobnie jak polityka i religia, zrobiony po to, żeby administracja mogła wypierdolić ciekawy materiał, który mógłby spowodować u niektórych ból dupy, że "znowu polityka", "znowu religia", "znowu historia".
No kurwa, jeżeli film ma dużo piw i toczy się pod nim dyskusja (owszem, nieraz na żenującym poziomie), to znaczy, że jest wiele osób, które chętnie go obejrzą w przerwie między wypadkiem samochodowym, a jakąś bójką i chyba ten portal jest także dla tych osób.
I nie pierdolcie, że można w takim wypadku wejść sobie przecież w odpowiednie działy, bo jest tam takie życie i dyskusja jak w "sucharach", chyba ulubionego działu moderatorów z przerośniętym ego..

Edit.
I piwo za temat
To dlatego Wehrmacht był taki okrutny
e................z • 2013-03-15, 14:39
Zerżnięte z WP ale co tam
(Dziś już wiemy że to nie były żadne medykamenty żołnierzom podawano szczaw i mirabelki )

"Siedemdziesiąt lat temu hitlerowcy prawie opanowali Europę. Jednak dopiero niedawno wyszło na jaw, że ich ówczesna potęga była oparta nie tylko na nowoczesnym sprzęcie, wielkiej dyscyplinie i mobilizującej ideologii. W grę wchodził też nielegalny doping...

Adolf Hitler głosił ideę o wyższości aryjskiej rasy panów. W jego mniemaniu rośli błękitnoocy nordycy, byli jedyną czystą rasą, godną stąpania po globie i zdolną do nadludzkich wyczynów. Teraz okazuje się, że faktycznie niemieccy żołnierze w czasie II wojny światowej mogli wyróżniać się osiągami wykraczającymi poza ograniczenia ludzkiego ciała: byli nadnaturalnie szybcy, silni i odporni. Jednak ich wyjątkowe możliwości wcale nie brały się z "boskiego" genotypu, a ze środków farmakologicznych, którymi szprycowano ich przez niemal całą wojnę.

Za tym wszystkim stał przede wszystkim jeden człowiek - lekarz wojskowy Otto Ranke, dyrektor Instytutu Fizjologii Ogólnej i Obronnej na Berlińskiej Akademii Medycyny Wojennej. Postanowił on, na polecenie najwyższych notabli NSDAP, zmienić "zwykłych niemieckich żołnierzy, marynarzy i lotników w bitewne automaty o nadludzkich cechach", w taki sposób, by ich potęga dorównała ideologicznym wyobrażeniom szerzonym przez Fuhrera.

Na pierwszy ogień poszli żołnierze piechoty, którym zaczęto podawać... metamfetaminę w postaci środka o nazwie Pervitin. Szybko okazało się, że ci, do niedawna jeszcze nieopierzeni szeregowcy, zyskali nagle niespożyte siły i stali się żądni walki. Ale przecież każdy medal ma dwie strony. Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, co metamfetamina robi z jej użytkownikami.

Owszem ma ona silne działanie pobudzające, ogranicza odczuwanie bólu i niweluje opory moralne, ale jednocześnie jej zażywanie jest bardzo wyniszczające dla organizmu, a sam narkotyk bardzo silnie uzależniający (w niektórych przypadkach już jednokrotne zażycie może prowadzić do uzależnienia)

"Podrasowani" w ten sposób Aryjczycy mieli zawojować całą Europę, jednocześnie zmiatając z powierzchni ziemi wszystkich "untermenschów", na co są twarde dowody w postaci odnalezionej niedawno dokumentacji medycznej z czasów II wojny światowej, która wskazuje, że w latach 1939-1945 wydano niemieckim żołnierzom ponad 200 milionów tabletek Pervitinu!
Dodatkowo, badacze natrafili na dziennik pewnego pracownika medycznego, który w styczniu 1942 roku wspierał 500-osobowy oddział niemiecki na froncie wschodnim. Mężczyzna pisał, że zdziesiątkowani przez żołnierzy sowieckich Niemcy po prostu stracili wolę życia. Medyk tłumaczył w swoim dzienniku: - Postanowiłem dać im Pervitin, ponieważ zaczęli się kłaść na śniegu, pragnęli umrzeć. Niespodziewanie, po trzydziestu minutach od zażycia leku, żołnierze zaczęli raportować, że czują się znacznie lepiej. Wstąpiła w nich nowa energia, stali się bardziej czujni i gotowi do działania.

Trudno jednak wyobrazić sobie tych samych żołnierzy, powiedzmy dwa lata później - szczególnie, jeśli Pervitin podawano im wielokrotnie. Odpadająca skóra, owrzodzenia, halucynacje i omamy, potężne braki w uzębieniu i kompletny rozkład osobowości - to tylko, niektóre z możliwych skutków.

Jednak metamfetamina to nie jedyny "rewelacyjny" cudowny sposób na zwiększenie możliwości żołnierzy i wygranie wojny. Okazuje się bowiem, że tajną bronią Hitlera były nie tylko samoloty przypominające latające spodki i rakiety V3, a... kokaina.

Środek o nazwie D-IX testowany był m.in. w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, gdzie podawano go wychudzonym więźniom, którzy za sprawą pojedynczej pigułki byli w stanie bez odpoczynku przemierzyć ponad 100 km z obciążeniem 20 kg na plecach.

Szczęśliwie, naukowcy Hitlera nie zdążyli rzucić D-IX na front, ponieważ szyki pokrzyżowało im lądowanie aliantów w Normandii w 1944...

W świetle tych informacji (o ile się one definitywnie potwierdzą) nie można wykluczyć, że gdyby uczeni Hitlera mieli odrobinę więcej czasu na badania, ofensywa w Ardenach, wyglądałaby inaczej, a "kokainowi naziści" zdołaliby dokonać jeszcze wielu "cudów militarnych". - D-IX było ostatnią tajną bronią Hitlera, tylko dzięki niej mógł wygrać już przegraną wojnę. - uważa kryminolog Wolf Kemper, autor publikacji "Nazis on Speed. "
Allo Allo
bins24 • 2013-01-16, 21:39
Kawałek z serialu Allo Allo.